Aktualności

Bry­ła ciem­na, gdzie dymy bure, po­czer­nia­łe twa­rze po­ko­leń, nie do­tknię­te mi­ło­ści chmu­ry, prze­ora­ne cier­pie­nia role. Mia­sto groź­ne jak ob­ryw trum­ny. Cza­sem głu­chym jak burz ma­czu­gą za­wa­lo­ne w prze­paść i dum­ne jak lew czar­ny, co kona dłu­go. Wpar­ło łapy ludz­kich ro­jo­wisk w głu­chych ulic rowy wy­ga­słe, war­cząc cze­ka i wę­szy gro­by w no­cach krwa­wych i gro­mach ja­snych. Jesz­cze przez nie na­jeźdź­ców lawa jako dym się dusz­ny po­wle­cze, ze­tnie gło­wy, po­sie­je tra­wy...
Więcej informacji
Mat­ko! czy są gdzieś jesz­cze te ci­che go­dzi­ny snów o sła­wie, zwy­cię­stwie i ży­ciu-bez­klę­sce, ma­rzo­ne i za­klę­te: z Bo­giem, sła­wą, sy­nem. Mat­ko! czy są gdzieś jesz­cze te ja­sne go­dzi­ny? Go­dzi­ny… zgo­nów, ży­cia po­de­pta­ne bu­tem, roz­bi­te na mi­nu­ty i se­kun­dy bólu, w ostrza bro­ni i wal­ki po­trze­bą prze­ku­te, cią­żą­ce z kro­kiem na­przód oło­wia­ną kulą. Były dni – roz­pa­lo­ne szczę­ściem nie­zmie­rzo­nym, były dni – za­chla­pa­ne bło­tem li­lie bia­łe, były dni – jak...
Więcej informacji
O, przyjdź do mnie, ko­cha­na, choć we śnie, wio­sna kwia­ty uprzę­dła tak bia­ło, tak wcze­śnie. O, przyjdź do mnie i ręce mi po­daj, czar­na, kwia­tem za­snu­ła się bia­łym, rzek woda. Ja tu tę­sk­nię, a ty gdzieś da­le­ko, stru­mień spły­nął po­zna­nia zło­ci­sty chwil rze­ką . . . . . . . . . . . . . . . . . . drze­wa śnie­giem gdzieś pła­czą… da­le­ko…
Więcej informacji
Ty je­steś moje imię i w kształ­cie, i w przy­czy­nie, i moje dłu­to lot­ne. Ja je­stem, za­nim mi­nie wiek na ko­niu-bez­czy­nie, pta­ków i chmur zie­lo­nych złot­nik. Ty je­steś we mnie ja­skier w chmu­rze rzeź­bio­ny bla­skiem nad czyn sa­mot­ny. Ja z cie­bie ulew pia­skiem runo burz, co nie ga­śnie, każ­dym ży­ciem i śmier­cią sto­krot­ny. Ty je­steś mar­mur żywy, przez któ­ry kształt mi przy­był, kształt w wi­chu­rze o świ­cie wi­dzia­ny, któ­ry o...
Więcej informacji
Je­sień to gwiaz­dy le­cą­ce z drzew. Li­ście jak węże sy­czą. Prze­wo­żą arki na dru­gi brzeg gło­wy ob­cię­tych księ­ży­ców. Cią­gną kon­duk­ty przez zga­sły czas – spróch­nia­łe ich­tio­zau­ry. Jak wie­ko spa­da nie­ba trzask na bia­ły wzrok umar­łych. A on do sto­łu przy­ku­ty snem ka­mien­nym jak klosz urny, wi­dzi lo­dow­ce po­ro­słe mchem i my­ś1i, że to trum­ny. dn. 4.X.41 r. K. B. et J. K. W.
Więcej informacji
1 7 8 9 10 11 12
Skip to content