Pokolenie (Do palców przymarzły struny)

Zima 41r.)
Do pal­ców przy­mar­z­ły stru­ny
z cien­kie­go krzy­ku ro­ślin.
Tak się do­ra­sta do trum­ny,
ja­ke­śmy w cza­sie do­ro­śli.
Sta­nę­ły rze­ki ognia
ścię­te krą pur­pu­ro­wą;
po no­cach sen jak po­chod­nia
stra­szy ob­cię­tą gło­wą.
Cze­goż ty jesz­cze? W mro­zie
świat jest jak z tro­cin syp­ki.
Oczu stę­ża­ły orzech.
To śnieg, to nie ser­ce tak skrzy­pi.
Każ­dy – ko­lum­ną je­steś,
na gro­bie pie­śni wła­snych
za­mar­z­ły. Cze­goż ty jesz­cze?
To śmierć – to nie wło­sy bla­sku.
To soli kul­ki z nie­ba?
Czy łzy w krze­mień twa­rzy tak wro­sły?
Czy zie­mia tak bó­lem doj­rze­wa,
ja­ke­śmy w cza­sie do­ro­śli?
li­sto­pad 41 r.

Skip to content