Pieśń o szczęściu

Dziś rano cały świat ku­pi­łem,
gwiaz­dy i słoń­ce, mo­rze, las,
i ser­ca, lądy i rzek żyły,
Cie­bie i sie­bie, prze­strzeń, czas.
Dziś rano cały świat ku­pi­łem,
za jed­no ser­ce cały świat,
nad gwiaz­dy szczę­ściem się wy­bi­łem,
nad czas i mor­skie głę­bie lat…
Go­rą­ce mo­rza ser­cem pły­ną –
– po­zło­cie nie­prze­by­tych sław,
gdzieś rze­ki nocy mnie wy­mi­ną
w głę­bo­kich mo­rzach zło­tych traw.
Chcę czer­wień ze­rwać z kwia­tów po­lnych,
czer­wie­nią nocy spa­lić krzew,
jak pier­si nie­ba chcę być wol­ny,
w chmu­ry się wbić w ko­ro­nach drzew.
Mo­rzem w nocy
Noc się ci­szą ko­ły­sze, zmę­czo­na wzru­sze­niem,
woda pach­nie księ­ży­cem wśród dy­gów błysz­czą­cych,
nie­skoń­czo­ne, bez cia­ła, śród­fa­li­ste drże­nie
i cień nocy si­na­wy po wo­dzie się pną­cy.
Szczę­ście pal­ce roz­dzwa­nia drżą­ce mięk­kim pul­sem,
my­śli czer­nią za­krze­płe na bły­skach dy­go­cą,
ser­ce tęt­nem ude­rza w wiel­kiej pier­si nie­ba.

Skip to content