Erotyk

W po­to­ku wło­sów two­ich, w rze­ce ust
kniei jak wie­czór – ciem­nej
wo­ła­nie nada­rem­ne,
da­rem­ny plusk.
Jesz­cze w mro­ku owi­nę, tak jesz­cze róża nocy
i mie­nie świat ga­łąz­ka, strzę­pem albo ge­stem,
po­tem nie­mo się sto­czy,
smu­ga przej­dzie przez oczy
i po­wiem: nie bę­dąc – je­stem.
Jesz­cze tak w cie­bie pły­nąc, nio­sąc cię tak od­bi­tą
w źre­ni­cach lub u po­wiek za­wi­słą jak łzę,
usły­szę w to­bie mo­rze del­fi­nem srebr­nie ryte,
w musz­li two­je­go cia­ła szu­mią­ce snem.
Albo w gaju, gdzie je­steś
brzo­zą, bia­łym po­wie­trzem
i mle­kiem dnia,
bar­ba­rzyń­cą ogrom­nym,
ty­siąc wie­ków dźwi­ga­jąc
try­snę szu­mem bu­ga­ju
w ga­łę­ziach two­ich – ptak.
De­dy­ka­cja:
Je­den dzień – a na tę­sk­no­tę – wiek,
je­den gest – a już or­ka­nów po­chód
je­den krok – a otoś tyl­ko jest
w każ­dy czas – duch cze­ka­ją­cy w pro­chu.
Mo­jej naj­droż­szej Basi – Krzysz­tof

Skip to content