O Barbaro…

O Bar­ba­ro, o Bar­ba­ro,
wśród swych pa­nien wo­dzisz rej,
chodź­że z nami, ze swą wia­rą,
w boje do da­le­kich kniej.
Na śnia­da­nie bę­dziem jeść,
o Bar­ba­ro,
wody dzban i ku­lek sześć,
o Bar­ba­ro,
a na obiad wia­tru łyk,
o Bar­ba­ro.
Lecz kupa ka­mie­ni
w szyn­kę się za­mie­ni,
kie­dy z nami bę­dziesz ty.
O Bar­ba­ro, o Bar­ba­ro,
wko­ło cie­bie chłop­ców rój,
lecz ty pój­dziesz z na­szą wia­rą,
w na­szych ser­cach pój­dziesz w bój.
Trze­ba bę­dzie mun­dur wdziać,
o Bar­ba­ro,
nocą w łóż­ku z gli­ny spać,
o Bar­ba­ro,
za­miast wan­ny – wody rów,
o Bar­ba­ro.
Lecz cóż dla nas zna­czy
prysz­nic z kul, z kar­ta­czy,
kie­dy z nami bę­dziesz znów.
O Bar­ba­ro, o Bar­ba­ro,
w ogień śmia­ło z nami idź,
bo we­so­ło z na­szą wia­rą
na­wet no­sem w pia­chu ryć.

Skip to content