Caption align here

Blog Full Both Sidebar With Frame

Sny dzie­cin­ne pach­nia­ły wa­ni­lią. Jak ode­rwać to ży­cie od trwo­gi? Te dni jak małe boż­ki w oliw­ko­wym le­sie – – wy­ro­sły z nich do­ro­słe wil­ki i ogień opa­li­ły so­sny strze­li­stych unie­sień. Ta­kie to dzie­je, mat­ko. Boli wia­tru ko­lec wbi­ty w dwu­dzie­stą je­sień, kie­dy umiem już...
Read More
Tak ogar­nia­my te lata, a one jak ło­dyż­ki strze­la­ją­ce pod grad. w żół­tym bla­sku jesz­cze zie­lo­na dłoń się prę­ży jak kwiat. Ach, jak w pę­dzie na ru­ma­ku, co szu­mi, ta­kie ru­ma­ki są – jak ulew maszt. Jesz­cze sło­wa, któ­re sie ro­zu­mie: speł­nia się pierw­szy raz....
Read More
Nie wie­rzę w two­je oczy, jak się nie wie­rzy w nie­bo. Wil­got­ne chmu­ry. Jak co dzień wra­cam z wła­sne­go po­grze­bu. Małe psy bie­gną na­prze­ciw jak nie­me zwie­rze­nia wie­czo­ru. Prze­pły­wam na ukos ulic, na ukos go­dzi­nom i po­rom. Ja­kie to pta­ki do­le­cą? Prze­strzeń Pęk­nię­ta na pół....
Read More
Raz – dwa – trzy – czte­ry – niech am­ba­sa­dor nosi or­de­ry, nam jed­na szar­ża do nie­ba wzwyż, i je­den or­der nad gro­bem krzyż. Raz – dwa – trzy – czte­ry – niech pan mi­ni­ster nosi la­kie­ry, nam dziu­ry w bu­tach, głod­no i chłód, lecz...
Read More
naj­droż­sza, dni jak bań­ki my­dłem gry­zą w oczy to boli. Prze­strzeń – nie da się prze­kro­czyć przyjdź tam: – jest sze­ro­ko, lu­dzie spły­ną obo­jęt­nie obok – – pnie wy­pa­lo­nych drzew. Z tobą po­pły­nie­my prze­strze­nią: głę­bo­kość rze­ka se­le­dy­no­wej ci­szy prze­sy­pie w po­wie­kach rze­ki: – owi­ja­ją słoń­ce...
Read More
1 6 7 8 9 10 12

About Us

Nulla vitae elit libero, a pharetra augue. Nulla vitae elit libero, a pharetra augue. Nulla vitae elit libero, a pharetra augue. Donec sed odio dui.
Skip to content